Rumunia to wciąż kraina nieznana i warta odkrywania. Zaczyna się cieszyć coraz większą popularnością, na szczęście ciągle ceny są tam niewygórowane.
Myślę, że większość ludzi na hasło Rumunia pierwsze skojarzenia ma – Transylwania, hrabia Dracula, a przecież to duży kraj, w którym jest mnóstwo innych atrakcji.
Zacznijmy jednak od Bukaresztu, stolicy kraju do niedawna komunistycznego. Niestety rządy Nicolae Ceausescu doprowadziły do cudowne miasto nazywane niegdyś „Paryżem Wschodu” do ruiny.
Socjalistyczna zabudowa miesza się perełkami architektury. Budynki z XIX w., ocalałe cerkwie.
W centrum miasta znajduje się plac Piata Unirii, na jego środku stoi ogromna fontanna.
Na zachód od placu prowadzi aleja Bulevardul Unirii, tzw. bukaresztańskie Pola Elizejskie, która z kolei prowadzi do Domu Ludu „Casa Poporului” obecnie gmachu parlamentu. Jest to największy pod względem kubatury gmach na świecie zaraz po waszyngtońskim Pentagonie. Gdy z placu Piiata Unirii pójdziemy na zachód wzdłuż brzegu rzeki Dambovita dojdziemy do najbardziej reprezentacyjnej ulicy Bukaresztu. Tu możemy podziwiać przepiękne secesyjnych budowle, a także cerkwie, muzea, teatry. Nie brakuje tu też eleganckich sklepów i restauracji.
Transylwanii nie sposób pominąć, bo to kulturowe centrum kraju. Tu znajdziemy wspaniałe zabytki, piękne zamki, wspaniałe krajobrazy, ale i wsie, w których krowy spacerują po ulicach a z drugiej strony „malowane klasztory” wpisane na listę światowego dziedzictwa UNESCO.
Warto też wspomnieć o Maramuresz. Tutaj możemy podziwiać przede wszystkim rękodzieło, drewniane wiejskie budownictwo i niespotykane gdzie indziej obrzędy i śpiew.
Będąc w Rumunii próbujcie też lokalnych potraw, naprawdę warto. W kuchni jest dużo wpływów śródziemnomorskich, szczególnie tureckich, ale są też wpływy niemieckie, włoskie.